Orzechówka to jedna z tych nalewek, która zawsze musi być w naszej spiżarni. Nalewkę z tego przepisu zdecydowanie zaliczam do grupy leczniczych, a nie smakowych. Osoby mające wrażliwy żołądek szczególnie docenią zalety tego trunku, ponieważ naprawdę pomaga. Przekonałam się o tym wielokrotnie, dlatego zawsze mamy w zapasie trochę orzechówki.
W tym momencie warto również wspomnieć o smaku, ponieważ jest to pod tym względem bardzo specyficzna nalewka. Na początku (po pierwszych 3 miesiącach) można ją określić mianem wytrawnej, dopiero później zmienia się smak i staje się ona słodko – korzenna. Ta przemiana smaku i aromatu jest tutaj naprawdę zaskakująca. Jednak, żeby osiągnąć wspomnainą słodycz, orzechówka musi podstać nieco dłużej i nie mam tutaj na myśli miesięcy, ale lata.
Zanim jednak przejdziemy do przepisu, warto przez chwilę skupić się na samych orzechach. Otórz, do tego przepisu są nam potrzebne całe orzechy czyli razem ze skórką. Najlepszy czas na zebranie orzechów na nalewkę to koniec czerwca/początek lipca, ewentualnie pierwsza połowa lipca. Orzechy muszą być zielone i miękkie w środku tak, żeby można było je pokroić nożem lub za pomocą krajalnicy do wędliny. Osobiście polecam ten ostatni sposób krojenia, jest zdecydowanie najszybszy i najwygodniejszy.
Orzechówka – lecznicza nalewka z orzechów włoskich
Składniki:
- 6 zielonych orzechów włoskich (niedojrzałych)
- 0,5 l spirytusu
- 200 g cukru
- 1/2 l wody
Orzechy dokładnie myjemy i kroimy w plastry za pomocą ostrego noża lub krajalnicy do wędliny. Następnie przekładamy do słoja i zalewamy spirytusem. Naczynie szczelnie zamykamy i odstawiamy na 6 tygodni. Co kilka dni potrząsamy słojem.
Po upływie 6 tygodni zlewamy alkohol. Z cukru i wody przygotowujemy syrop, a gdy wystygnie dolewamy go do alkoholu. Dokładnie mieszamy, zamykamy i odstawiamy na kolejne 2 tygodnie do sklarowania.
Odstaną nalewkę zlewamy znad osadu, następnie filtrujemy również osad. Rozlewamy do butelek, zamykamy i odstawiamy na conajmniej 3 miesiące.
A Wy robicie jakieś przetwory? Koniecznie dajcie znać w komentarzach jak wygląda w tym roku Wasza domowa spiżarnia. U nas słoiczków jest już całkiem sporo, bo aż 60, ale będzie jeszcze więcej. W przyszłym tygodniu zabieramy za ogórki, a potem za marchewkę!
Jak zawsze mam nadzieję, że dacie znać w komentarzach czy spodobał wam się ten przepis, no i oczywiście czy go wypróbowaliście. A jeśli wrzucacie zdjęcia waszych kulinarnych dzieł na Facebooka lub Instagram, to zawsze możecie mnie oznaczyć. Z przyjemnością do was wpadnę i podejrzę wasze nalewki. A jak już jesteśmy w temacie mediów społecznościowych to będzie mi bardzo miło, jeśli wy również do mnie zajrzycie i zostawicie ślad po sobie na Facebooku oraz Instagramie.
Ania