Nie ma karnawału bez pączków i faworków. Na blogu pojawił się już przepis na domowe pączki oraz na niesamowite czekoladowe pączusie, ale jeszcze nie ma wpisu z faworkami w roli głównej. Czas nadrobić zaległości 😉 Faworki z tego przepisu wychodzą naprawdę piękne – delikatne, złote i kruche. Polecam!
Faworki
Składniki:
- 2 szklanki mąki
- 4 żółtka
- łyżka spirytusu (lub octu)
- pół szklanki kwaśniej śmietany
- szczypta soli
- smalec do smażenia (mniej więcej 1 kg)
- cukier puder
Mąkę razem z solą wysypujemy na stolnicę, robimy dołek i wbijamy do niego żółtka, dodajemy spirytus, a następnie zagniatamy ciasto nożem (od brzegów). Kiedy składniki zaczną się łączyć, zaczynamy wyrabiać ręcznie. Dobrze wyrobione ciasto jest elastyczne. Następnie podsypujemy trochę mąki i ubijamy ciasto wałkiem, aż na powierzchni zaczną tworzyć się pęcherzyki.
Rozgrzewamy smalec. Podobnie jak w przypadku pączków, także tutaj też można dodać do smalcu 2 łyżki spirytusu. Z ciasta odrywamy mniejsze kawałki, podsypujemy mąką i wałkujemy na cienki placek, następnie nożem lub radełkiem dzielimy na paski ( 2 x 10 cm). Na środku każdego paska robimy nacięcie i przewlekamy jeden z końców.
Kiedy smalec będzie dobrze rozgrzany, kładziemy kilka faworków i smażymy z każdej strony na złocisty kolor. Faworki wyjmujemy za pomocą łyżki cedzakowej i odkładamy na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem do odsączenia na kilka minut. Gotowe faworki posypujemy dokładnie cukrem pudrem.
Mam nadzieję, że wypróbujecie ten przepis, bo naprawdę warto 🙂 Faworki wychodzą idealne i zawsze znikają z prędkością światła, a to najlepsza z możliwych recenzji. Jeśli wypróbujecie moją recepturę, to koniecznie dajcie znać w komentarzach pod tym wpisem lub w mediach społecznościowych. Jeśli mnie oznaczycie, to na pewno do was zajrzę i z przyjemnością podejrzę jak wam wyszły faworki. A jak już jesteśmy w temacie mediów społecznościowych to będzie mi bardzo miło, jeśli do mnie zajrzycie i zostawicie ślad po sobie na Facebooku oraz Instagramie.
Ania